czwartek, 21 lutego 2013

sobota, 19 stycznia 2013

Filet w sosie czekoladowym

Szukałam wczoraj pomysłu na obiady na kolejny tydzień. Odkąd nie mamy naczynia żaroodpornego (ma przyjechać za dwa tygodnie) to zapiekanki trochę odeszły w odstawkę. Pomyślałam, że obiad na parze to jest to. Wyszukałam w googlach i ... znalazłam przepis na filety z kurczaka w sosie czekoladowym. Co prawda nie jest to danie na parze, ale zaciekawiło mnie i zaserwowałam to dziś na obiad.
Potrzebne składniki:
  • 2 filety z kurczaka
  • jajko
  • 3 łyżki mąki
  • 3 łyżki bułki tartej
  • płatki migdałowe
  • 2 brzoskwinie lub 2 plastry ananasa (z puszki)
  • sól
  • pieprz
Sos:
  • gorzka czekolada
  • czubata łyżka masła
  • 2 łyżki mleka
  • 2 łyżki syropu z brzoskwiń lub ananasów

Oto moje składniki na filety i sos:
Mięso należy lekko rozbić, oprószyć pieprzem i solą. Bułkę tartą zmieszać z połową płatków migdałów. Następnie opanierować po kolei w mące, jajku (jak widać, że jest go mało, można dodać mleko) i bułce z płatkami.

Kotlety należy usmażyć z obu stron, do każdego kotleta usmażyć po 1 brzoskwini albo plastrze ananasa. I tutaj zależy komu ile kotletów wyszło.
A jako że danie jest z czekoladą deserową, można usmażyć po większej ilości owoców - dla wyrównania smaku.
W między czasie trzeba zrobić sos do polania. W tym celu rozpuszczamy czekoladę w kąpieli wodnej, dodajemy mleko, masło i syrop. Od czasu do czasu mieszać aż do uzyskania jednolitej konsystencji.
 Teraz wystarczy nałożyć wszystko na talerz z ryżem i pałaszować ze smakiem. :-)

 Może wygląd komuś przypominać coś niestosownego, ale gwarantuję, że jest smaczne i szybko znika z talerzy. No, a danie na parze może innym razem. Chyba że szybciej naczynie żaroodporne przyjedzie to coś czuję, że zapiekanki będziemy jeść na okrągło :-)







czwartek, 10 stycznia 2013

Przysmak Milusińskich

Przepis dostałam od kolegi, który raczy nasz tym specjałem za każdym razem gdy wraca z rodzinnych stron. Chyba jego mama się przyzwyczaiła, że musi przygotować dodatkową porcję dla kolegów i koleżanek swojego syna :-)

Składniki:
opakowanie wafli (najlepiej kwadratowe)
pół szklanki mleka
kostka masła
1,5 szklanki cukru (choć dla mnie było za słodkie i daję jedną)
2 szklanki mleka w proszku
cukier wanilinowy
2 łyżki kakao
olejek rumowy

Przygotowania zaczynamy od wafli. Niosąc je ze sklepu do domu bardzo ważne jest aby nie połamać wafli. Musimy zostawić dwa kawałki nienaruszone a resztę pokruszyć.
 Następnie w rozgrzanym mleku rozpuszczam cukier i masło. 
Do przestudzonego dodajemy partiami mleko w proszku, kakao (oryginalną wersję jadłam o wiele ciemniejszą, więc może należy więcej kakao wsypać?), cukier wanilinowy oraz aromat. Według przepisu można do tej masy dodać bakalie i wafle. O ile bakali jeszcze nigdy nie dałam o tyle pokruszone wafle zawsze. Bardzo dobrze zagęszcza to masę, która na końcu mieszam już drewnianą łyżką.
No i pozostaje najważniejsza część. Masę należy nałożyć na jeden z wafli i przykryć drugi. Najlepiej obciążyć deseczką, pozostawić do ostygnięcia.
Ja dla wygody wafle kładę na foli aluminiowej i nią też przykrywam przysmak. Jest wygodniejsze do transportowania do lodówki. Tak, po wystygnięciu wkładam to do lodówki i w dalszym ciągu coś ciężkiego leży na tym.
Ja preferuję krojenie w 2-3 cm paski i zjadanie. Ale nie zawsze można przyjąć na raz taką dawkę cukru :D Polecam, nawet mojej siostrze zasmakowało, to jest wyczyn już ;] Nawet powiedziała, że nie będzie robić żadnych łańcuchów na choinkę dopóki nie dokroję słodkości :-)

czwartek, 27 grudnia 2012

Pierniki miodowe

Tak, grudzień to czas Wigilii, a jak Wigilia to też pierniki ;] Ja swoje zrobiłam już 3 tygodnie wcześniej aby zmiękły. Trzymane w metalowej puszcze nie wszystkie zmiękły, ale znalazłam szybki sposób na sprawdzenie, które są już miękkie, a które jeszcze nie. Mianowicie każdy piernik, którym poczęstowała się moja siostra był miękki, natomiast brat wybierał twarde. Jakieś fatum czy coś? :-)
Do pierników musimy przygotować:
  • 75g margaryny Kasia
  • 250 g miodu - tutaj wszystko zależy jaki mamy miód
  • 125 g cukru
  • 1 opakowanie przyprawy do piernika
  • 500 g mąki
  • 2 łyżeczki proszku do pieczenia
  • 1 jajko
Tradycyjnie zdjęcie składników:
 W rondelku rozpuszczamy margarynę, miód i cukier.
Należy co chwilę mieszkać składniki w trakcie podgrzewania, aby nie przywarły do rondelka. W trakcie studzenia osobno w misce należy przygotować mąkę z proszkiem, jajko oraz przyprawę do piernika.
Po wymieszaniu wszystkich składników należy uformować kulkę. Najlepiej się to wygniata rękami (nie koniecznie swoimi - doskonale nadają się ręce męża). Po dokładnym zagnieceniu ciasta trzeba go przykryć i zostawić na godzinę, maksymalnie do dwóch godzin.
Ciasta nie należy mocno rozwałkowywać. Najlepiej piecze się ciasteczka o grubości pół centymetra. Z takiego ciasta wycinamy pierniczki. Najszybciej chyba jest skorzystać z gotowych foremek do wycinania, jednakże bez nich również można sobie doskonale poradzić. Pierniczki pieczemy w temperaturze 200 stopni przez około 15-20 min.
Warto na początku sprawdzać jak pierniczki się pieką, gdyż moment między upieczeniem a przypaleniem jest niestety bardzo krótki, moja pierwsza porcja jakoś zawsze jest za cienka i wychodzi z piekarnika dziwnie czarna.
Jeżeli chcemy aby nasze pierniczki zagościły na choince, to jak są jeszcze ciepłe należy zrobić w nich dziury na sznurek do powieszenia. Dziura powinna być odpowiedniej wielkości i robiona praktycznie od razu po wyciągnięciu z piekarnika. Pierniczki bardzo szybko twardnieją i potrzebują leżakowania około 2-3 tygodni w suchym miejscu. Ja jeszcze tuż przed świętami kupuję lukier, polewę oraz posypkę i ozdabiam pierniczki. Takie samodzielnie ozdobione pierniczki idealnie nadają się jako dodatek do prezentu :-)

niedziela, 16 grudnia 2012

Gołąbki bez zawijania

Pewnego dnia przyszły mi smaki na gołąbki, ale nie ufam sobie w kwestii zawijania - postanowiłam wypróbować przepis, który dostałam jakiś czas temu. Potrzebować będziemy:
  • 1 kg kapusty poszatkować
  • 0,5 kg mięsa mielonego
  • 3 jajka
  • 0,5 szklanki kaszy manny
  • 1 duża cebula
  • sól, pieprz
Dodatkowo do panierowania i gotowania należy przygotować: 
  • bułka tarta
  • 1 litr sosu pomidorowego
Najlepiej jak kapusta jest poszatkowana stosunkowo drobno, ja zużyłam pół główki widocznej na zdjęciu. Chwilkę ją podgotowujemy aby była miękka. Ważne jest aby ją dobrze odcisnąć. Nasze gołąbki nie mogą zawierać wody, gdyż nie będą dobrze się lepiły. 
W między czacie cebulę pokroić w kostkę i podsmażyć.
Kapustę, mięso, cebulę, kaszę manną i jajka wrzucamy do jednej miski i dobrze mieszkamy. 
Nie należy się przejmować konsystencją powstałej masy - o dziwno bardzo dobrze się lepi :-) Teraz należy uformować pulpety i obtoczyć je w bułce tartej i podsmażyć. Mi z takich porcji wyszło 8-9 gołąbków wielkości jak na zdjęciu poniżej.
Teraz pozostaje przełożyć gołąbki do rondla, zalać sosem pomidorowym - ja użyłam soku pomidorowego z Tesco i uważam, że nadał się znakomicie.
Nasze gołąbki powinny w sosie podusić się jakieś 30 min. Jedząc pierwszą porcje gołąbków dusiłam ostatnia porcję - trochę sosu zużyłam do polania gołąbków w trakcie podawania, więc ostatnia porcja musiała się dusić z dodatkiem przecieru pomidorowego zmieszanego z wodą. Litr soku mi nie wystarczył.
Ogólnie gołąbki smaczne, jednakże nic nie pobije smaku prawdziwych zawijanych gołąbków :-)


czwartek, 29 listopada 2012

Ogórki w ostrej zalewie


Ostre rzeczy ostatnio przypadły mi do gustu, stąd też pierwszy przepis będzie na ostro.
Po pierwsze składniki. Jako "wsad" do słoików będziemy potrzebować:
  • 2,5 kg ogórków gruntowych (lepsze wydają się te mniejsze niż te na mizerie - prawda kochany mężu? ;] )
  • 4 łyżki soli
  • 2 główki czosnku - koniecznie polskiego
  • 3 łyżeczki chili (pieprz cayenne)
Składniki na zalewę:
  • 1,5 szklanki octu (375 ml)
  • 0,5 kg cukru
Chcąc zabrać się za robienie ogórków musimy sobie przygotować najlepiej dwa dni - dla porannych ptaszków wystarczy jeden, od rana do wieczora. Ogórki robi się od 7 do 17 godzin.

Na początku ogórki dokładnie myjemy. Ja do tego używam miski z wodą.
Po dokładnym umyciu ogórków kroimy je w grubsze plastry (około 1 - 1,5 cm). W zależności kto jakie lubi, i tak w zalewie troszkę się skurczą. Do jakiegoś większego pojemnika wrzucamy pokrojone ogórki i zasypujemy solą (4 łyżki).
W takiej postaci zostawiamy na 6 do 8 godzin. Po tym czasie z ogórków wytrąci się woda, którą należy odlać. W trakcie leżakowania ogórków z solą dobrze jest przygotować sobie czosnek i zalewę. Obie główki czosnku obieramy i każdy ząbek kroimy w "plasterkowate" kawałki. Zależy kto ma jaką wyobraźnię, ja potem ten czosnek używam zarówno do koreczków jak i do kanapek jako zdrowy dodatek.
Do odsączonych ogórków dodajemy czosnek wraz z sproszkowanym chili pieprz cayenne (3 łyżeczki). Ja dodałam jeszcze pół pokrojonej "żywej" papryki chili. Ale nie jestem pewna czy dzięki temu nabrało większej ostrości.
Tak jak wspomniałam już, warto wcześniej przygotować sobie zalewę, aby w na tym etapie tylko zalać ogórki. Zalewa jest bardzo prosta w przygotowaniu, niestety zapach nie każdemu się spodoba. Ocet gotujemy z cukrem - warto mieszkać czasami, powstanie taki gęsty, mętny płyn. Wrzącą zalewą zalewamy ogórki.
Na pewno niektórym z Was zalewa nie przykryje wszystkich ogórków, ale nie należy się martwić. Z upływem czasu ogórki się skurczą i całość będzie zakryta. Warto od czasu do czasu przemieszać i odpędzać natrętnych ludzi, którzy zdarzyło mi się, że już na tym etapie degustowali :-) W zalewie ogórki powinny stać około 8 godzin.

Po tym czasie układamy ogórki wraz z zalewą do słoików i pasteryzujemy około 10-15 min. Czyli słoiki wkładamy do większego garnka i zalewamy do 3/4 wodą. Po zagotowaniu gotujemy jeszcze 10-15 min. Powoli odwracamy wieczkiem na deskę aby słoiki poprawnie się "zassały" i przy otwieraniu słoików powstał magiczny dźwięk "pstyk". Na taką ilość składników wyszło mi 8 słoików po dżemie.

Najczęściej pozwalam słoikom trochę poleżakować, ale jakoś zawsze trafia się jakaś impreza czy inne spotkanie kiedy napoczynam słoik wcześniej niż bym mogła przypuszczać. Dodatkowo ogórki znakomicie nadają się na koreczki :-) Jak otworzę kolejny słoik postaram się wrzucić zdjęcia zawartości. Pod warunkiem, że zdążę :-) Smacznego!!





wtorek, 27 listopada 2012

No to zaczynamy

Za pisanie bloga zbieram się od miesięcy jak nie i lat. A pomysł kulinarnego bloga pojawiał się za każdym razem, gdy w dokumentach Googla szukałam interesującego mnie przepisu. Od około3 lat prowadzę razem z mężem (świeżym jak na razie:]) dokumenty, które zbierają moje wypróbowane przepisy na coś słodkiego oraz na coś obiadowo - sałatkowego. Myślę, że wreszcie po obronie pracy magisterskiej, która cudownie zakończyła moją przygodę z AGH przyszedł czas na uporządkowanie przepisów. Dodatkowo pozwoli mi to na przygotowanie dokumentacji fotograficznej i ponowne przyrządzenie pewnych potraw. Mam nadzieję, że uda mi się opisać wszystkie, które sobie kiedyś tam spisałam :-)